LFA9 week 1 – podsumowanie

Pierwszy weekend z rozgrywkami LFA9 za nami. Emocji nie brakowało. Niespodzianek również. Dwaj faworyci nie zawiedli i zgodnie z planem wygrali rywalizację w turniejach. W trzecim zwycięzcą został całkowity, według mnie, underdog czyli Wataha.

Armada faworytem

W Szczecinie narodził się mój faworyt do wygrania ligi – Armada. Po pierwsze ze względu na pewne i spokojne zwycięstwa, a po drugie przez… zobaczcie to:

Skład meczowy na turniej w Szczecinie / Armada Szczecin

I znowu: po pierwsze – 42 zawodników w LFA9! Po drugie: Marcin Kaim, Jurek Wieczorek, Mateusz Dubicki, Maciej Jaroszewski – Ci zawodnicy byliby wzmocnieniem każdej polskiej drużyny, łącznie z tymi występującymi w LFA1. I dziwię się, że Armada jednak nie zdecydowała się grać w jedenastkach.

Mniejsza jednak o to. Decyzja była o graniu w dziewiątkach, a tutaj jak na razie nie widzę nikogo, kto mógłby im zagrozić w drodze po zwycięstwo w lidze. Armia została pokonana. Pomimo, że stawiła dzielnie opór, to jednak na Szczecinian to nie wystarczyło. Szkoda jedynie, że nie udało się zrealizować transmisji z turnieju w Szczecinie.

Eagles z wygranymi ale bez błysku

W Lublinie Eagles wygrali turniej ale nie przekonali mnie swoją grą. Wymęczone, trochę też szczęśliwe zwycięstwo z Rhinos to za mało żeby myśleć o wygraniu ligi. Drugi mecz już poszedł po myśli Orłów. Tutaj wygrana nie była ani przez chwilę zagrożona. Turniej wygrany ale bez szczególnego „błysku”. Nieźle zaprezentował się rozgrywający Eagles Patrick Biskupski. Na boisku był liderem jakiego drużyna z Warszawy potrzebowała, w decydujących momentach potrafił wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Potrafi pobiec z piłką kiedy trzeba, potrafi posłać dobrą piłkę do skrzydłowego. Przyjemnie się oglądało jego grę.

Patrick Biskupski / Warsaw Eagles

Na pewno zawiedli Rhinos, którzy przegrali mecz z Tytanami na własne życzenie. Błędy indywidualne całkowicie ich pogrzebały. Mieli mecz w ręku bo udało im się zdobyć przyłożenie na 20:20, a podwyższenia wychodziły im raczej bez problemu więc wyszliby na prowadzenie. Natomiast ten touchdown został cofnięty za holding. Nie zmieniam swojego zdania o Rhinos, nadal uważam, że awansują do play off ale sami utrudnili sobie zadanie. Za to Tytani to pozytywnie zaskoczyli w tym pojedynku. Zagrali dojrzalej dzięki czemu mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Sensacyjne zwycięstwo Watahy

W Wałbrzychu niespodzianka, a przynajmniej dla mnie. W pierwszym meczu Miners wsparci Mariuszem Góreckim i Patrykiem Matkowskim nie sprostali ekipie Watahy. Górnicy mieli swoją szansę tuż przed zakończeniem meczu, kiedy odzyskali piłkę po kick offie… jednak nie byli wstanie przekuć tego posiadania na zdobycz punktową. Po stronie Miners na pewno wyróżnił się Mariusz Górecki oraz Tomasz Soska. W ekipie z Zielonej Góry brawa należą się linii ofensywnej, która przy takim typie gry potrafiła realizować zadania przed nią postawione.

Siłowy, mocny „rugby” futbol okazał się nad wyraz skuteczny. I to nie tylko w pojedynku z Miners. Wataha wybiegała sobie zwycięstwo także w meczu z Owls. Wyniki obu pojedynków są dla mnie dużymi niespodziankami. Wszyscy dobrze wiedzieli, że Wataha nie będzie rzucać. Ich gra była do bólu przewidywalna, a pomimo tego ani Górnikom ani Sowom nie udało się powstrzymać running backów z Zielonej Góry. Gra Watahy nie jest może przyjemna do oglądania, można by wręcz nazwać to antyfutbolem. Jest to w przeważającej części siłowe wyrywanie jardów, przeplatane kilka razy na mecz big playem jednak w ich wykonaniu jest bardzo efektywna. Nie jestem fanem takiej gry ofensywnej ale jak się okazuje najprostsze środki są tymi najbardziej skutecznymi. Duża niespodzianka, Wataha z 4 punktami wygrywa turniej w Wałbrzychu.

W ostatnim meczu po dwóch dogrywkach Owls musieli uznać wyższość Miners ale nie był to styl jakiego oczekiwałem od Górników. Niewiele brakowało a przegraliby oba spotkania.

Przed turniejem w Wałbrzychu pisałem, że czekają nas tutaj hity i niewiele się pomyliłem. Mecze były emocjonujące, a wyniki stały pod znakiem zapytania do ostatniego gwizdka.

W Miners widziałem faworyta tych zawodów, po turnieju dalej uważam, że mają potencjał ale potrzeba tam zgrania. Dalekie podania praktycznie wcale nie padały łupem skrzydłowych. O wiele lepiej wychodziła gra biegowa. Obrona gubiła się przy akcjach biegowych zarówno w meczu z Watahą jak i Owls. Miners mają mnóstwo pracy przed sobą.

Nowy układ sił

Po pierwszym weekendzie zmieniła się moja tabela z predykcją. Obecnie wygląda tak jak poniżej.

MiejsceKlubPunkty
1.Armada12
1.Eagles12
3.Armia10
3.Towers10
5.Rhinos8
5.Lakers8
5.Białe Lwy8
8.Miners6
8.Rockets6
10.Wataha4
11.Owls2
11.Tytani2
11.Angels2
14.Dragons0
14.Barbarians0

Już pierwsze mecze sprawiły, że w tabeli z predykcją zrobiło się ciasno. O awansie mogą zadecydować małe punkty. Wataha wygrała dwa pojedynki i jestem ciekaw jak dalej będzie radzić sobie w turniejach. Zmierzy się jeszcze z Armadą, Armią i dwukrotnie z Miners. Bardzo wymagający przeciwnicy, którzy jestem przekonany, że nie dadzą się zaskoczyć grze typu „rugby futbol”. Niemniej dziś sprawdziło się to znakomicie i jestem pod wielkim wrażeniem jak skuteczne były te zagrania.

W rankingu spadli też Miners, a porażka z Watahą może kosztować ich awans do play off.

Z dużym zaciekawieniem czekam na kolejne turnieje bo już po tym weekendzie widać, że czasami murowani faworyci mają spore problemy z teoretycznie dużo słabszymi zespołami. Jest ciekawie, a liczę, że będzie jeszcze lepiej.