Mistrzowie podwyższeń za dwa punkty! Armada najlepsza w LFA9
Szczecińska Armada, pokonując w finale rozgrywek Armię Poznań, zdobyła tytuł mistrza LFA9.
Od początku sezonu to właśnie szczecinianie byli typowani do wygrania ligi. Kadra zespołu składająca się z ponad 40 zawodników, z których część ma za sobą przeszłość w najwyższej lidze rozgrywkowej, występy w niemieckiej GFL oraz reprezentacji Polski, dawała solidne podstawy do tego aby właśnie w nich upatrywać faworyta rozgrywek.
Przebieg sezonu potwierdzał jedynie, te przypuszczenia. Armada wygrywała mecz za meczem, choć nie wszystkie poszły tak gładko jakby można było tego oczekiwać. Duży opór faworytom postawili gracze Białych Lwów, następnie w półfinale Olsztyn Lakers oraz oczywiście w finale Armia.
Przyznaję, że przed finałem obstawiałem, że to poznaniacy zwyciężą w decydującym meczu. Dysponowali pełnym składem, w ostatnich meczach prezentowali się lepiej od gospodarzy. Niepokojącym sygnałem była jedynie pierwsza połowa meczu półfinałowego z Owls, kiedy to zawodnicy Armii popełniali koszmarne wręcz błędy. I koszmar ten powrócił w finale.
Armia miała wygraną na wyciągnięcie ręki, udane przeprowadzenie serii ofensywnej praktycznie zapewniłoby im triumf w finałowym boju. Jednak w końcówce spotkania, przewinieniami osobistymi – holding w kluczowej akcji, oraz nieudanymi zagraniami – między innymi rzucając przechwyt w bardzo obiecującej serii ofensywnej, pogrzebali swoje szanse.
Armada wręcz przeciwnie. Szczecinianie zagrali bardzo mądrze, dojrzale, odpowiedzialnie i co najważniejsze skutecznie. Oczywiście nie ustrzegli się błędów jednak popełniali ich mniej niż przeciwnicy. Wypracowaną przed przerwą przewagę udało im się skutecznie obronić pomimo tego, że w drugiej połowie nie zdobyli żadnych punktów.
Decydujące, podobnie jak i w półfinale, były perfekcyjnie wykonywane podwyższenia za dwa punkty. Zarówno przeciwko Lakers jak i przeciwko Armii to właśnie punkty z podwyższeń przesądziły o ostatecznym wyniku. W jednym jak i drugim meczu przeciwnicy zdobyli tyle samo przyłożeń co Armada, ale byli znacznie mniej skuteczni właśnie przy podwyższeniach. Niby detal, a okazuje się jednak szalenie istotny.
W zapowiedzi pisałem o ciekawszej i bardziej zróżnicowanej grze ofensywnej Armii. Potwierdziło się to w finale. Ofensywa Armady nie błyszczała w tym pojedynku. Defensywa spisywała się znacznie lepiej.
Jerzy Wieczorek wyłączył z gry jednego z najlepszych skrzydłowych tej edycji LFA9 – Ivo Jakubowskiego. Armada skutecznie zamykała ścieżki biegowe zarówno running backom jak i rozgrywającemu Armii. Ogromna w tym zasługa Macieja Jaroszewskiego, który de facto powaleniem QB Armii – Witka Gajewskiego, postawił kropkę nad „i” w tym meczu. Serię wcześniej, kluczowy przechwyt zanotował dobrze znany z tego typu zagrań Marcin Kaim. Dokładnie to samo zrobił w finale, z tym że rozgrywek jedenastoosobowych, w 2018 roku kiedy grając w barwach Lowlanders Białystok przechwycił podanie Bartka Dziedzica i pozwolił swojej ofensywie „spalić” ostatnie sekundy meczu. Tym razem jednak ofensywa nie zdołała utrzymać posiadania, dzięki czemu mógł wykazać się Maciek Jaroszewski.
Armia miała swoje szanse, których nie wykorzystała. Zagrała bardzo poprawnie, ale w kluczowych momentach to zawodnicy Armady byli lepsi. Moim zdaniem wygrało tutaj doświadczenie. Armada kończy sezon jako jedyna niepokonana drużyna. Obraz w Szczecinie wygląda następująco: perfekcyjny sezon i drugi rok z rzędu wygrana w swojej klasie rozgrywkowej. Armado gratulacje i czekamy na Was w jedenastkach!