Efektowna inauguracja Stadionu Olimpijskiego
Na ten moment czekali nie tylko kibice i zawodnicy Panthers Wrocław, ale można śmiało powiedzieć, że także cała futbolowa Polska. Nowy, wyremontowany Stadion Olimpijski został oficjalnie otwarty podczas meczu CEFL (Central European Football League) pomiędzy Panthers Wrocław – Tirol Swarco Riders.
Szczerze mówiąc to trudno o bardziej wymagającego i jednocześnie bardziej atrakcyjnego przeciwnika. Raiders to europejska czołówka. Klub, który trzykrotnie wygrywał Eurobowl, a także raz sięgnął po puchar w rozgrywkach EFAF Cup. Zawodnicy z Tyrolu są obecnie mistrzem Austrii – czyli drugiej najlepszej ligi w Europie. Dla Panthers był to swego rodzaju prawdziwy sprawdzian.
Po pierwsze sprawdzian organizacyjny, a to dlatego, że event ten był pierwszym jaki zorganizowano na wyremontowanym Stadionie Olimpijskim i jak się okazało wrocławianie wyszli z niego zwycięsko. Na meczu pojawiło się mniej więcej trzy tysiące osób, co jest znakomitym wynikiem. Oprawa była godna europejskich rozgrywek – sztuczne oświetlenie, atrakcje przed oraz w trakcie meczu, drobne upominki od sponsorów dla kibiców… aż chciałoby się żeby w taki sposób wyglądały wszystkie mecze z udziałem polskich klubów.
Drugim sprawdzianem był sprawdzian sportowy – tutaj wynik jasno daje do zrozumienia, że mieliśmy do czynienia z porażką, ale bardzo myliliby się Ci, którzy jedynie na rezultacie końcowym opieraliby swoje zdanie. Wrocławianie zagrali, szczególnie w pierwszej połowie, bardzo dobry mecz. Faworyzowani goście byli w niemałym szoku, kiedy to po przejściu niemal całego boiska musieli kopać field goala, zamiast jak to mają w zwyczaju, zdobyć przyłożenie. Jeszcze większe zdziwienie malowało się na ich twarzach chwilę później, kiedy kolejna seria ofensywna Panter zakończyła się zdobyciem punktów. Na tablicy wyników mieliśmy rezultat 13:3 i była to prawdziwa sensacja.
Jednak Raiders to doświadczeni wyjadacze. Oglądając ten mecz miałem wrażenie, że czego nie zrobiliby Panthers to zawodnicy z Tyrolu będą w stanie odpowiedzieć na ich zagrania. I tak de facto było. Austriacy jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie, a w drugiej połowie nie pozostawili złudzeń, kto był lepszy w tym pojedynku.
Jednak nawet pomimo porażki Pantery nie mają się czego wstydzić. Pokazali całej futbolowej Europie, że potrafią grać na bardzo wysokim poziomie. Widać było, że każdy z zawodników dał z siebie wszystko i nikt nawet nie kalkulował oszczędzania się.
Wrocławianie pokazali, że ich plan rozwoju działa znakomicie – już w tej chwili należą do czołówki klubów na starym kontynencie, a w niedalekiej przyszłości mogą walczyć o najważniejsze trofea w Europie.
Jeśli zaś chodzi o zawodników, to szczególną uwagę zwróciłem na Adama Skakowskiego – running backa Panthers grającego z numerem 11. Chłopak, dla którego jest to debiutancki sezon w pierwszej drużynie, był w stanie wziąć ciężar gry na swoje barki, nie wystraszył się utytułowanych przeciwników i dawał gospodarzom bardzo cenne jardy, a także był autorem drugiego przyłożenia dla Panter. Zwróćcie na niego uwagę, bo jeśli dalej będzie rozwijał się w tym tempie i będą go omijały kontuzje, to niewątpliwie ma on potencjał aby jeszcze w tym roku zagrać w Reprezentacji Polski.