Trzy pytania do… odpowiada TJ Richardson – trener Warsaw Mets Juniors

W drugim odcinku naszej serii zaglądamy do obozu Mets, którzy po intensywnym półfinale z Kings szykują się na kolejne starcie z Panthers. Rywalem, z którym finały stały się już coroczną tradycją. Rozmawiamy o konsekwencjach zbyt szybkiego rozluźnienia, o ofensywie, która potrafi zmienić oblicze z tygodnia na tydzień, oraz o mentalności zespołu, który niezależnie od miejsca meczu wchodzi na boisko z jednym celem: zwyciężyć.

Oto, co przed finałem powiedział nam trener główny Warsaw Mets.

Radosław Gołąb: W półfinale z Kings Wasza defensywa pozwoliła rywalom zdobyć 34 punkty. Co zdaniem sztabu nie zadziałało wtedy w założeniach obronnych i jakie zmiany personalne lub taktyczne wprowadzacie w ciągu tych dwóch tygodni, by lepiej odpowiedzieć na skuteczną ofensywę Panthers?

TJ Richardson: Półfinał z Kings był ciężkim, momentami chaotycznym meczem, który naprawdę nas przetestował. Z naszej perspektywy nie zawiodły schematy, tylko koncentracja i dbałość o detale.

Prowadziliśmy 34:8 do przerwy, więc chyba przyszło zbyt duże rozluźnienie. W pierwszej połowie mieliśmy pick-six na 99 jardów i fumble recovery na 30 jardów. Myślę, że część zawodników uznała, że Kings odpuszczą i mecz sam się wygra. Rywale zrobili jednak coś zupełnie odwrotnego i ruszyli do agresywnego ataku. To była cenna lekcja: żeby wygrać, trzeba zagrać cztery równe kwarty.

Przez ostatnie dwa tygodnie mocno pilnujemy, by każdy kończył swoje powtórzenie do końca i by poziom naszej gry był stabilny, niezależnie od tego, kto jest akurat na boisku. Mecz trwa, dopóki naprawdę się nie skończy.

R.G.: Panthers w swoim półfinale zagrali „na zero z tyłu”. Ich defensywa wygląda na znakomicie dysponowaną w końcówce sezonu. Które elementy Waszej ofensywy będą kluczowe, by przebić się przez tę wrocławską „ścianę”? Postawicie bardziej na dynamiczną grę biegową czy agresywniejsze podania?

T.R.: W tym sezonie pokazaliśmy już kilka zupełnie różnych odsłon naszej ofensywy. Wygrywaliśmy mecze, rzucając ponad 30 razy i zdobywając masę punktów, ale wygrywaliśmy też spotkania, w których 95% akcji to były biegi i kontrola zegara.

Przygotowujemy się pod przeciwnika, analizując cały jego sezon, i szukamy miejsc, w których możemy zyskać przewagę. W finale zobaczycie więc elementy, które dobrze znacie, ale również kilka nowych rzeczy, których jeszcze nie pokazywaliśmy.

To, ile będziemy biegać, a ile podawać, zależeć będzie od przebiegu meczu.

R.G.: Mets i Panthers spotykają się w finale trzeci rok z rzędu. Mimo że gracie we Wrocławiu i będziecie gośćmi, to macie doświadczenie w wygrywaniu tej rywalizacji na obcym terenie. Czy ta historia i znajomość przeciwnika daje Wam mentalną lub strategiczną przewagę przed tym starciem?

T.R.: Mecze Mets z Panthers stały się w ostatnich latach niesamowitą rywalizacją. Za każdym razem, gdy się z nimi mierzymy, obie strony podnoszą poziom. Zarówno zawodnicy jak i trenerzy. Co roku oba zespoły wyglądają jednak inaczej, więc plan taktyczny nigdy nie jest kopią poprzedniego.

Jedyne, co się nie zmienia, to nasze przekonanie, że możemy ich pokonać. Niezależnie od miejsca meczu wychodzimy na boisko z nastawieniem na zwycięstwo i uważam, że to ogromna przewaga mentalna. B

Bardzo ich szanujemy, ale jeszcze mocniej wierzymy w siebie.