Półfinały LFA1. Panthers i Lowlanders z pewnymi zwycięstwami

Mecze dające awans do finału LFA1 nie przyniosły niespodzianek. Podsumowując sobotnie półfinały, można z powodzeniem użyć popularnego mema.

Lowlanders – Falcons

O ile mecz we Wrocławiu nie pozostawiał nawet cienia znaków zapytania o to, kto awansuje dalej, to ten w Białymstoku jak najbardziej. Poprzedni pojedynek Lowlanders z Falcons trzymał w napięciu do samego końca. Wszyscy chyba liczyliśmy, że podobnie będzie w półfinale.

Niestety tak nie było. Emocji dostarczyła jedynie pierwsza kwarta, w której zapunktowały obie drużyny. Jednak im dłużej trwał mecz tym większą przewagę zyskiwali gospodarze. Obie formacje – zarówno ofensywna jak i defensywna nie pozwalały Falcons na zbyt wiele.

Przed meczem nastawiałem się na pojedynek running backów, czyli Glena Toongi z Lowlanders i Janka Szweja z Falcons ale zupełnie inny pomysł na ten mecz miał sztab z Białegostoku. Gospodarze postawili na grę podaniową, a biegi były jedynie uzupełnieniem gry górą. Okazało się, że przyniosło to znakomite efekty. Sześć przyłożeń, wszystkie podaniowe. Niemniej Gleen Toonga solidnie wykonał swoją pracę i dołożył sporą cegiełkę do wygranej. Po drugiej stronie Janek Szwej dwoił się i troił, był dużo bardziej spektakularny w swoich akcjach, zdobył dwa przyłożenia. Niewątpliwie po stronie Falcons był to jeden z najbardziej wartościowych zawodników w tym meczu. Jak dla mnie w tym pojedynku remis ze wskazaniem na Janka.

Fantastyczne zawody zagrał Tomek Zubrycki z Lowlanders. Klasa sama w sobie. Trzy przyłożenia w jego wykonaniu pokazują jak wiele wnosi do drużyny. A dodam tylko, że był to jego pierwszy mecz w tym sezonie. Również trzy przyłożenia zdobył Tommy Kaczocha, który świetnie odnajduje się w naszej lidze jako skrzydłowy. Inna sprawa, że w finale przeciwko sobie będą mieli zupełnie innych defensive backów.

Defensywą Lowlanders trochę jestem zawiedziony. Nie sądziłem, że pozwolą na akcje biegowe, a tymczasem była to najgroźniejsza broń Sokołów. Po stronie Falcons na pewno zawiodła gra przeciwko podaniom. Białostoczanie szybko to dostrzegli i bezlitośnie wykorzystywali luki w kryciu.

Cóż – Lowlanders byli w tym pojedynku drużyną lepszą, wygrali zasłużenie i tym samym zapewnili sobie trzeci z rzędu finał.

Panthers – Archers

Przed tym meczem nie było chyba osoby, która dawałaby jakiekolwiek szanse na zwycięstwo ekipie z Bydgoszczy. Zdziesiątkowani kontuzjami, bez swoich importów jechali w mocno okrojonym składzie na spotkanie z hegemonem tegorocznych rozgrywek Panthers Wrocław.

Przewidywania okazały się trafne. Panthers dominowali w tym pojedynku od pierwszej do ostatniej akcji. Niemalże powtórzyli wynik, który padł w meczu tych zespołów w sezonie regularnym – 58:0. Tym razem zwyciężyli 56:0. W sześciu meczach obecnego sezonu LFA1, Pantery straciły zaledwie 20 punktów. Ich obrona jest niesamowicie szczelna i niezwykle trudno jest znaleźć sposób na zdobywanie jardów przeciwko nim.

Formę ze świetnego występu przeciwko Lowlanders podtrzymali Damian Kwiatkowski i Jakub Mazan. Obaj po raz kolejny popisywali się indywidualnymi akcjami mijając bezradnych przeciwników. Swoje pierwsze przyłożenie zdobył także rozgrywający Panthers – Bartosz Dziedzic, który po raz kolejny znakomicie poprowadził atak wrocławian.

Jednak w tej beczce miodu jest i łyżka dziegciu. To na co zwróciłem uwagę w meczu z Archers to kary. Panthers w pierwszej połowie aż trzykrotnie zobaczyli flagi za niesportowe zachowania. 45 jardów oddane w głupi sposób, zupełnie za darmo. Dziwne, nawet bardzo. Mecz pod pełną kontrolą, dobry wynik, skąd takie przewinienia? Trudno mi to zrozumieć. Wrocławianie na pewno będą musieli zwrócić na to uwagę podczas finału. Tam będzie na pewno dużo bardziej nerwowo.

Finał

Finał, miejmy nadzieję, już za dwa tygodnie, a w nim spotkanie starych znajomych. Po raz trzeci z rzędu zagrają w najważniejszym meczu sezonu Panthers z Lowlanders i po raz trzeci odbędzie się to na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. W historii LFA nie było innej pary finałowej. Można chyba powiedzieć, że to liga Panthers i Lowlanders. Nikt inny nie zdobywał i raczej już nie zdobędzie tytułu pod auspicjami tej organizacji. W 2018 roku zwyciężali Lowlanders, w sezonie 2019 Panthers. Sezon 2020 nadal pozostaje niewiadomą.